⏰ Zapisy do społeczności trwają!   Aplikuj teraz

Fundacja Rodzinna i Sukcesja Biznesu. Podcast prof. Adama Mariańskiego i Moniki Błońskiej

Czy ustawa o fundacjach rodzinnych to rzeczywiście taka rewolucja, jeżeli chodzi o polskie prawo spadkowe i przepisy dla przedsiębiorców?

   Prof. Adam Mariański / 25.07.2023

Firmy rodzinne czekały na ustawę o fundacjach rodzinnych od 30 lat, czyli od momentu, gdy zaczęły powstawać i jeszcze nie wiedziały, że będą potrzebować takich rozwiązań.

Co jest tak istotnego w fundacji rodzinnej? To jedyne zabezpieczenie majątku rodzinnego. Nie tylko firmowego, ale także dla przyszłych pokoleń. Oczywiście firma rodzinna może funkcjonować tylko w jednym pokoleniu, można ją zlikwidować, sprzedać biznes, podzielić pieniądze. Pojawia się jednak pytanie: czy marzeniem i celem osób np. rodziny, które budowały firmę rodzinną jest to, aby po ich śmierci cały ten dorobek przestał istnieć? Zarówno w postaci materialnej, dorobku, aktywów itd., jak i niematerialnej, czyli osiągnięć, sukcesu w danej branży, działalności charytatywnej? Jak to wszystko zabezpieczyć? Postaramy się odpowiedzieć na te pytania.

Zapraszamy na rozmowę, którą z profesorem Adamem Mariańskim, doradcą firm rodzinnych z 25-letnim doświadczeniem, pomysłodawcą społeczności FirmyNaPokolenia.pl oraz ekspertem Komisji Ustawodawczej Senatu ws. ustawy o fundacjach rodzinnych, rozmawia Monika Błońska z Mariański Group.

W TYM ODCINKU:

00:02:14 Czym jest fundacja rodzinna?
00:10:12 Dlaczego sam testament nie wystarczy?
00:18:40 Jak prawidłowo przeprowadzić sukcesję?
00:22:45 Fundacja rodzinna jako inwestycja
00:28:11 Kto powinien założyć fundację rodzinną?
00:42:01 Dlaczego zakładać fundację rodzinną w Polsce, a nie zagranicą?
00:53:49 Czym jest społeczność FirmyNaPokolenia.pl, i jak można do niej dołączyć?
00:59:22 Sukcesja nagła. Jak się na nią przygotować?

STRONY ORAZ LINKI WYMIENIONE PODCZAS ROZMOWY:

FirmyNaPokolenia.pl – społeczność stworzona przez prof. Adama Mariańskiego
Ustawa o fundacjach rodzinnych
Kancelaria Prawno-Podatkowa Mariański Group

Fundacja rodzinna. Czym jest?

Monika Błońska: To może zacznijmy od początku. Czym jest fundacja rodzinna?

Prof. Adam Mariański: Fundacje prywatne, w przeciwieństwie do fundacji charytatywnych zakładanych, by realizować cel publiczny, realizują cel indywidualny. Przy czym w Polsce nie mamy stricte fundacji prywatnych, tak jak jest to w wielu państwach. Są fundacje rodzinne. Ich celem jest zabezpieczenie rodziny oraz jej majątku (i mówię specjalnie „majątku”, bo to nie musi być tylko firma) na przyszłe pokolenia, w taki sposób, aby nie doprowadzić do dewastacji tego majątku i rodziny. Ponieważ zwykłe spadkobranie, czy też zwykłe przekazywanie majątku i władzy, chociażby w firmach rodzinnych, to prosta droga do upadku nie tylko samej firmy, ale również rodziny.

Może przypomnę, jak to wygląda historycznie. W czasach komunistycznych nie mieliśmy dużego majątku, czyli zwykle ta własność prywatna ograniczała się do dwóch obszarów: ziemi i ewentualnie jakichś mieszkań, biżuterii. I już w tamtych czasach mieliśmy wojny o miedzę pomiędzy rodzeństwem, które dostało grunty rolne, ale źle wyliczono i wymierzono, gdzie się te grunty kończą, jednego i drugiego z nich. I takie wojny, czyli spory sądowe różnego rodzaju, trwały czasami po 30, 40 lat. Sam to pamiętam w mojej dalszej rodzinie.

Taki majątek, jak mieszkania, też budził bardzo duże emocje. I tu również pamiętam negatywne doświadczenia z mojej rodziny. Teraz wyobraźmy sobie, że po tych 30 paru latach transformacji gospodarczej wiele polskich rodzin posiada majątek o wiele większy niż te grunty rolne, czy tylko mieszkanie. To zawsze budzi emocje, ponieważ pieniądz, majątek jest tym elementem, który wpływa na różne relacje, także w rodzinie. A może zwłaszcza w niej.

Nie chodzi tylko o to, czy dostaliśmy po równo, ale co dostaliśmy. Przypominają mi się spory chociażby o to, że jedna córka dostała po mamie biżuterię, a druga nie, i w jaki sposób następne pokolenia będą realizowały wizję założyciela firmy. Bo oczywiście najwięcej problemów dotyczy majątku firmowego: w jaki sposób go przygotować do tego przekazania, sukcesji, kto będzie kontynuował to dzieło, w jaki sposób ono będzie trwało w kolejnych pokoleniach. I tutaj bardzo ważną rzeczą, o której polscy przedsiębiorcy rzadko wiedzą jest to, że na świecie firmy do drugiego pokolenia, czyli dzieci, przechodzą mniej więcej w 30 procentach. Tylu firmom udaje się przetrwać.

Monika Błońska: W sensie dzieci, które przejęły biznes po rodzicach?

Prof. Adam Mariański: Które przejęły, i które miały kontynuować ten biznes. Tych firm przetrwa nie więcej niż jedna trzecia. Natomiast w trzecim pokoleniu, czyli wnucząt, gdzie mamy już firmę rodzeństwa, udaje się przetrwać 6-8 procentom. To też zależy od państwa, w którym mamy do czynienia z taką firmą.

W naszym kraju prawie wszyscy właściciele firm rodzinnych zakładają, że sukcesje się udadzą, dzieci przejmą firmę, że będzie doskonale. Ale już dzisiaj widzimy mnóstwo sporów pomiędzy rodzeństwem, które dostało majątek. I czasami te spory przechodzą w wojnę. I to nie w taką wojnę, że tylko rozmawiamy, czy prowadzi to do jakichś konfliktów, ale również w wojny sądowe, gdzie mamy wieloletnie spory o wycenę firm, podział majątku itd. Wiele różnych przypadków można by tu omawiać. Dlatego musimy się zastanowić, w jaki sposób zaplanować ten cały proces, aby mógł on funkcjonować. Podstawowym elementem jest fundacja rodzinna. Bez niej, tak naprawdę, nie można sobie wyobrazić przekazywania majątku, ale też przekazywania wartości i zasad następnym pokoleniom.

Monika Błońska: Rozumiem, że to będzie odrębny podmiot, wpisany do odrębnego rejestru fundacji rodzinnej i zgromadzony tam majątek będzie majątkiem danej rodziny bądź kilku rodzin, w zależności od tego, jak to będzie podzielone. Powiedziałeś o wielu ryzykach, które wiążą się z przekazaniem firmy. W jaki sposób fundacja może im zapobiegać, jakie daje korzyści dla rodziny, firmy, pracowników i dla przyszłości tego biznesu?

Prof. Adam Mariański: Zacznijmy od osobowości. Fundacja jest oddzielną osobą prawną. Czym się różni np. od spółki kapitałowej? Nie ma udziałów. Czyli tutaj nie jest tak, że przyszły beneficjent, czyli spadkobierca, nabywa jakiekolwiek prawa. On może się stać beneficjentem wtedy, kiedy spełni określone warunki, które my jako założyciele, określimy. Na przykład: skończy 30 lat, skończy uniwersytet, będzie się angażował w pracę firmy. To jest podstawa. Ale tutaj, przede wszystkim chodzi o to, że nie ma przekazania udziałów w majątku, także udziałów w firmie, następnym pokoleniom. Czyli integralność całego majątku jest w jednym podmiocie. I co się dzieje?

Monika Błońska: Czyli właścicielem tego przedsiębiorstwa staje się fundacja?

Prof. Adam Mariański: Tak jest. Całego majątku, czyli przedsiębiorstwa. Mogą to być nieruchomości, ruchomości, kolekcje dzieł sztuki, porcelany, cokolwiek jest dorobkiem tej rodziny, ale nie jest własnością żadnej z osób, które należą do rodziny. Czyli, jeżeli ta osoba ma jakiekolwiek kłopoty np. egzekucję, to nie można zająć jej udziałów w fundacji, bo udział fundacji nie istnieje.

I tu podam przykład. W Stanach Zjednoczonych, jak dziecko zostaje lekarzem, a nie daj boże chirurgiem, to od razu zakłada się fundację albo trust po to, żeby nie można było zająć jego majątku, jak popełni jakiś błąd lekarski i będzie wyrok zasądzający odszkodowanie. A tam są olbrzymie odszkodowania za błędy lekarskie. To samo jest tutaj. Dodatkowo, dzieci nie mogą zbyć np. udziałów w firmie. Czyli nie możemy doprowadzić do sytuacji, w której np. 51% udziałów należy do dwóch członków rodziny, a trzech pozostałych ma 49%. To wynika z normalnego spadkobrania. I ci, którzy mają 49% pracują w firmie bardzo ciężko, ale ci, którzy mają 51%, chcą uzyskać tylko gotówkę i sprzedają te udziały konkurencji. To oznacza, że konkurencja de facto przejmuje tę firmę.

W fundacji jest to wykluczone. Bo możemy wprowadzić mechanizm, że potrzebna jest zgoda większości np. 90% beneficjentów na to, aby móc sprzedać udziały w firmie. Ponieważ już w samej ustawie od razu na wstępie, w drugim artykule, jest wpisany cel fundacji rodzinnej: Zabezpieczenie majątku rodzinnego, pomnażanie tak, aby można było w tym i w następnych pokoleniach przekazywać ten majątek w postaci świadczeń określonych, świadczeń na rzecz beneficjentów. Czyli fundacja ma prawo ten majątek nie tylko u siebie trzymać, ale go pomnażać, czyli może sprzedać coś, kupić coś innego, zainwestować itd. To jest główny cel fundacji: zabezpieczenie i pomnażanie majątku.

Testament a fundacja rodzinna. Dlaczego nie wystarczy?

Monika Błońska: Wielu przedsiębiorców, wiele osób prywatnych twierdzi, że ma już załatwioną sprawę sukcesji, bo ma spisane testamenty. Rozumiem, że to nie rozwiązuje żadnego problemu i spisanie testamentu czy zrobienie zapisów windykacyjnych, czy nawet przekazanie firmy w jakiejś formie, nie sprawia, że sukcesja jest dokonana w taki sposób, który chroni firmę i chroni ten majątek. Czy fundacja rozwiązuje te problemy?

Prof. Adam Mariański: Dokładnie tak. Może zacznijmy od tego, że jeżeli ktoś z doradców mówi, aby sporządzić testament jako rozwiązanie problemów związanych z budową firmy na pokolenia, to znaczy, że nie ma zielonego pojęcia o całym tym procesie. To są osoby, które na pewno znają się bardzo dobrze na sporządzaniu testamentów, na prawie spadkowym, na kodeksie cywilnym, ale nie znają się na tym, w jaki sposób układać te procesy, nie tylko przekazując majątek, ale również budując firmę na wiele, wiele pokoleń dalej.

To jest o tyle istotne, że w Polsce sukcesja biznesu jest niestety kojarzona z prostym przekazaniem majątku, czy to darowizny czy testamentu, co ułatwiają przepisy podatkowe, bo to też jest nieopodatkowane. Na Zachodzie mamy wysoki podatek od spadków, więc tam, co do zasady, tworzy się fundacje i trusty, żeby tego podatku np. 40-procentowego we Francji, nie było. Więc to jest troszkę inna sytuacja. U nas ta łatwość przekazywania majątku powoduje, że korzysta się z prostych metod, ale proste metody to nie znaczy dobre metody.

Monika Błońska: Czyli świadomość załatwienia tematów spadkowych poprzez spisanie testamentu, jest tak naprawdę iluzją i nie rozwiązuje problemu, a może nawet powodować jego powstanie wśród członków rodziny, którzy zostają?

Prof. Adam Mariański: Dokładnie. Z testamentami jest w ogóle bardzo dużo problemów. Po pierwsze: który jest ważny, który był ostatni. Czy dokonując ostatniego zapisu testamentu osoba, która to robiła miała świadomość, co robi? Z wiekiem oczywiście ten problem czy miała zdolność testowania, czyli tego sporządzenia testamentu, się zwiększa. Ale nie to jest najistotniejsze. Potem są spory o podział majątku, który jest w testamencie, czyli np. udziały w firmie, ale także mogą być spory pomiędzy tymi, którzy dostali i tymi, którzy nie dostali. Ponieważ, jeżeli w testamencie pominę np. jedno z dzieci, to ono ma prawo dochodzenia zachowku, czyli przynajmniej połowy tego, co by mu się normalnie z kodeksu należało. A to oznacza, że napędzamy pracę prawnikom procesualistom.

My, tak naprawdę mówimy o planowaniu rodzinnym, odrywamy się w tym momencie w ogóle od przepisów prawnych w tym rozumieniu, że szukamy rozwiązań, które zapewnią dobre rozwiązanie dla rodziny i biznesu. I dopiero do tego dopasowujemy rozwiązania prawne. Natomiast klasyczne działanie prawnika to: jest testament, i on wszystko rozwiązuje. On nic nie rozwiązuje. Wręcz przeciwnie, w wielu sytuacjach może zapewnić dodatkowe pole do konfliktów.

Ale dla prawników, którzy prowadzą procesy, taki klient jest złotem, bo generuje pracę. Zamiast zapobiegać, generuje pracę na przyszłość, czyli rozwiązywanie tych konfliktów w drodze różnego rodzaju procesów. I tutaj w fundacji, co jest istotne, w różnych sytuacjach, możemy wyłączyć prawo do zachowku. Mamy dużo instytucji, które są teraz wprowadzone do kodeksu cywilnego, do prawa spadkowego. Ale jedno, co chciałbym podkreślić, jeżeli ktoś założy dzisiaj fundację, wniesie do niej aktywa i minie 10 lat, całkowicie wyłączamy prawo spadkowe. To on decyduje, kto będzie spadkobiercą. Dokładnie rzecz biorąc, beneficjentem fundacji, i na jakich zasadach. Co otrzyma, czego nie otrzyma.

Tutaj opowiem o takiej sytuacji, ponieważ w Polsce mamy jeszcze mało takich procesów, zadzwonił do mnie klient mieszkający od wielu lat we Francji. Otóż jego dziadek przed II wojną światową, mając majątek w Polsce i widząc, że wojna się zbliża, ten majątek prawie w całości sprzedał. Czego nie sprzedał to najpierw zabrali Niemcy, a potem komuniści. Ale to, co sprzedał trafiło do dwóch fundacji. I co jest istotne, zapisał że można zostać beneficjentem po ukończeniu 50. roku życia. Bo majątek otrzymany zwłaszcza szybko i w młodym wieku powoduje, że nie ma się takiej dużej motywacji do pracy i często będzie wpływał bardzo źle na rozwój takich osób. Ta osoba (spadkobierca) zadzwoniła, bo skończyła 50 lat i okazało się, że ma dostęp do dużych środków liczonych w milionach euro, ale ona już coś osiągnęła, jest informatykiem, ma rodzinę i tak właściwie nie wie, co teraz zrobić z tymi pieniędzmi, więc na pewno ich nie wyda na szampana i jachty, tylko też będzie chciała dalej pomnażać dla kolejnych pokoleń. Co wcale nie znaczy, że to musi być 50 lat. Może być 30 lat, 40. Mogą być inne warunki.

A według kodeksu cywilnego, czyli normalnego spadkobrania, to jest tak: czy się stoi, czy się leży, to przynajmniej połowa się należy, czyli ten zachowek. Czy się angażuje w opiekę, czy się rozmawia z rodzicami czy z dziadkami, czy się uczestniczy w budowaniu firmy, w budowaniu tej wartości. Kodeks cywilny mówi: to nie ma znaczenia, po prostu ci się należy. A my w fundacji wszystkie te elementy ustalamy. Kto ma być tym beneficjentem, na jakich warunkach, co może dostać, czy to jest świadczenie pieniężne, czy też pokrywanie kosztów edukacji. Bo ustawa wprost to przewiduje. A może świadczenie medyczne, jak ktoś zachoruje. A może socjalne, jak popadnie w niedostatek? Tu jest bardzo dużo możliwości.

Monika Błońska: Czyli możemy powiedzieć, że fundacja rodzinna umożliwia spełnienie stuprocentowo woli spadkodawcy. W odróżnieniu od kodeksu cywilnego.

Prof. Adam Mariański: Pytanie brzmi: co to znaczy „stuprocentowo”? Bo musimy to poznać.

Monika Błońska: Ale dowolność jest znacznie większa niż w przypadku przepisów, które teraz są.

Prof. Adam Mariański: Tak, całkowicie się zgadzam. Z jednym „ale”. Nie wystarczy wziąć wzorca jakiegoś statutu fundacji i po prostu go zastosować. Musimy w tym statucie zapisać tę wolę. Czyli musimy wypracować pewne zasady rodzinne, które będą później stosowane w statucie. Mamy pewne wartości, które sobie omawiamy, pewne kwestie. To są rzeczy nawet spisane w konstytucji rodzinnej, która nie jest dokumentem prawnym. Ale żeby to działało w praktyce, musi mieć charakter pewnego znaczenia prawnego. I po to jest statut fundacji. Za chwileczkę zapewne będą takie wzorce jakichś statutów, dostępne będą różne kancelarie mówiące, że jutro zarejestrują prostą fundację – to nam nic nie da. Nawet, jeżeli ona będzie się wydawała bardziej rozbudowana, a nie przejdziemy przez ten proces, o którym mówiłem przed chwilą, czyli przygotowania wspólnie z dziećmi, czy nawet z kolejnym pokoleniem, pewnych zasad i nie przeniesiemy ich do fundacji.

Podam przykład. Fundacja najbogatszego Polaka, który założył ją w Austrii. Po jego śmierci dzieci, rodzeństwo podzieliło majątek, bo to była narzucona przez ojca fundacja i zasady. On myślał, że oni będą to razem prowadzić, bo on tak postanowił. Pewnie za życia nikt mu nie powiedział, że to nie jest do końca prawda. A to dlatego, że często się po prostu nie mówi rodzicom (ojcu, który jest bardzo apodyktyczny i jemu się nie podpada) o tym, że są inne intencje, inne zasady. Więc albo razem to wypracujemy, i to nie chodzi o sam zapis statutu fundacji, tylko pewne, jak powiedziałem – zasady i wartości rodzinne, i dopiero przeniesiemy je do statutu, albo fundacja nie rozwiąże tych wszystkich problemów, które się pojawiają w procesach przekazywania majątku kolejnym pokoleniom.

Jak prawidłowo przeprowadzić sukcesję?

Monika Błońska: To może spróbujmy to ustrukturyzować. Jaka byłaby prawidłowa kolejność postępowania, jeżeli ktoś myśli o tym, żeby przeprowadzić sukcesję u siebie w swoim majątku, w swojej firmie? Od czego powinien zacząć? Jak to powinno być zrobione, żeby można było powiedzieć, że jest zrobione prawidłowo?

Prof. Adam Mariański: Może to zabrzmieć trochę jak reklama, wskazanie, ale istotne jest, aby ten proces prowadzić z osobą, która ma doświadczenie w takich sytuacjach i procesach. Czyli nie jest osobą, która zna się na testamentach, na prawie cywilnym, tylko jest doradcą rodzinnym i prowadziła wcześniej takie procesy. Ta osoba poprowadzi rodzinę krok po kroku.

Można spróbować bez. I oczywiście to jest możliwe. Mało tego, można się przygotować do tego procesu. Na przykład robimy to w ramach naszej społeczności FirmyNaPokolenia.pl, gdzie będziemy wspólnie rozmawiać, prowadzić dyskusję i na pewno będzie łatwiej. Ale jednak lider, który trochę będzie kierował tym ruchem, w każdym procesie rodzinnym jest potrzebny. Potem powinniśmy usiąść do konstytucji rodzinnej, czyli tych wszystkich zasad, o których już mówiłem, która musi być tworzona wspólnie przez wszystkich członków rodziny. Oczywiście z tymi najmniejszymi, kilkuletnimi jest to dość trudne, ale potem, za kilkanaście lat też trzeba ich zaprosić do tego projektu, zaktualizować konstytucję itd.

Kiedy już to mamy, rozmawiamy również o konstytucji z kluczowymi osobami np. członkami zarządu naszej firmy czy firm, żeby oni też wiedzieli, jak te procesy będą przebiegały. Następnie, kiedy to jest gotowe, zakładamy fundację rodzinną, a potem dostosowujemy do tego strukturę biznesu. Dlatego że strukturę biznesu też musimy dostosować, bo mamy na przykład sytuację jednoosobowych działalności gospodarczych, spółek komandytowych czy spółek jawnych, które nie zawsze są najlepsze pod fundacje. Chociaż ustawa jest tak szeroko napisana, że fundacja może być nawet wspólnikiem spółki jawnej, co nie jest najlepszym rozwiązaniem, bo odpowiada za wszystkie zobowiązania tej spółki. A chodzi o to, żeby ten majątek chronić. Ale teoretycznie – może być.

Monika Błońska: Bo, jak rozumiem, to jest właśnie przykład pewnego ryzyka zrobienia tego z osobą, która nie ma odpowiedniej wiedzy? A nieprawidłowy wkład do fundacji może powodować, że nie będzie ona tak bezpieczna, jak mogłaby być.

Prof. Adam Mariański: Dokładnie tak. Oczywiście fundacja może być wspólnikiem spółki jawnej, byle ta spółka nie prowadziła działalności np. bieżącej, operacyjnej, ryzykownej. Jeżeli posiada tylko nieruchomości, które wynajmuje, to może być to w spółce jawnej, choć nie ma to moim zdaniem żadnego sensu, bo przeniesienie nieruchomości do fundacji jest korzystniejsze podatkowo, ponieważ nie ma podatku dochodowego od wynajmu, czy też od sprzedaży takich nieruchomości.

Fundacja według tych przepisów, które ostatecznie powstały, stała się de facto najlepszym wehikułem inwestycyjnym dla rodzin, także pod względem podatkowym. Ale uwaga! Nie powinna być wykorzystywana do unikania opodatkowania, bo to się może źle skończyć, tylko musimy to wykorzystać w ramach procesu budowy na pokolenia, czyli tej firmy, którą przygotowujemy, żeby trwała. Więc tutaj możemy uczestniczyć w różnych podmiotach i zabezpieczać, ale strukturyzacja biznesu nam się przyda. I kiedy już będziemy mieć odpowiednią strukturę, to podpinamy to pod fundację tak, żeby mogło funkcjonować. Dotyczy to zarówno mniejszych biznesów, jak i tych bardzo dużych np. spółek giełdowych, gdzie również dominujący właściciele mają akcje wniesione do fundacji. Zwykle do tej pory, do fundacji zagranicznych, bo tam je wnosiliśmy i uczestniczyliśmy w tych procesach. Natomiast teraz będzie można to wnosić również do fundacji polskich.

Fundacja rodzinna jako inwestycja

Monika Błońska: Zacząłeś mówić o tym, że fundacja może być wykorzystana dla celów inwestycyjnych. Co przez to rozumiesz? Jakie cele będzie spełniała, pod kątem inwestycyjnym?

Prof. Adam Mariański: W pierwszym projekcie ustawy o fundacjach rodzinnych zakazana była działalność gospodarcza prowadzona przez fundację. W ustawie już uchwalonej, mamy wprost przewidzianą taką działalność, przy czym ona dotyczy tylko tych rodzajów, które są wymienione w samej ustawie, ale bardzo szeroko. Fundacja może zbywać mienie, czyli może np. nabyć samochód i go sprzedać, ale nie może być to wyłącznie w celu zbycia. Czyli nie możemy handlować samochodami fundacji. Do tego potrzebna jest spółka celowa. Ale możemy kupować samochody do celów kolekcjonerskich, czy budować kolekcje sztuki, dzieł sztuki różnego rodzaju, i kiedy od czasu do czasu coś sprzedajemy, żeby uzupełnić tę kolekcję.

Fundacja może przede wszystkim przystępować i być wspólnikiem we wszystkich spółkach osobowych i kapitałowych prawa handlowego, ale także może zbywać, nabywać prawa związane właśnie z takimi spółkami i nabywać, zbywać papiery wartościowe, inne rodzaje tego typu papierów. Mamy także możliwość nabywania, zbywania, wynajmowania, leasingowania nieruchomości. Na końcu, może także prowadzić gospodarstwo rolne i leśne, bo jest wielu rolników w Polsce, którzy mają bardzo duże gospodarstwa. I znowu, żeby nie było tego sporu o miedzę, to właśnie fundacja jest dla nich jedynym rozwiązaniem, chroniącym majątek w całości. Tak, jak kiedyś ordynacje szlacheckie, gdzie przekazywano wtedy jednemu dziecku, tu możemy przekazać wszystkim, ale jako całość fundacji. To jest właśnie najważniejsze.

Natomiast, jeśli chodzi o działalność inwestycyjną, jeżeli mamy to tak szeroko określone, de facto ten majątek kumuluje się w fundacji i jest pomnażany. Bo jeżeli wpływa nieopodatkowana dywidenda z naszej spółki, to tę dywidendę możemy przeznaczyć na zakup nieruchomości. Kupujemy nieruchomość, wynajmujemy. Dochód z najmu nie jest opodatkowany. Następnie nieruchomość sprzedajemy po kilku latach, bo mamy inne cele i kupujemy inną nieruchomość itd. Albo kupujemy akcje na giełdzie, które później sprzedajemy i uzyskujemy dochód, który również nie jest opodatkowany. Czyli mamy tak naprawdę bardzo ciekawy, niesamowity fundusz inwestycyjny, tylko bez takich rygorów jak towarzystwo, które to prowadzi, depozytariusza, KNF-u itd. Oczywiście zwracam uwagę, żeby to nie poszło w drugą stronę, żeby niektórzy nie pomyśleli, że to jest całkowita swoboda i w ogóle można robić, co się chce. No nie, bo organ może powiedzieć, że zrobiliśmy fundację tylko w celu unikania opodatkowania. Ten element podatków jest drugi, po tym pierwszym, czyli budowaniu firmy na pokolenia, majątku na pokolenia. Dopiero potem możemy myśleć o korzyściach podatkowych.

I tutaj powiem jeszcze o jednej rzeczy. Możemy również sprzedać całą firmę rodzinną. Jeżeli to zrobi fundacja to nie ma podatku, czyli na dzień dobry zyskujemy 19%, czasami 23%, jeśli mówimy o daninie solidarnościowej, czyli cała gotówka zostaje w firmie i ją pomnażamy, kupujemy następne elementy. Bo równie destrukcyjne jak przekazanie nieruchomości, firmy itd., jest przekazanie całego majątku w postaci gotówki, następcom.

Monika Błońska: Brzmi to fantastycznie. Jest tu jakiś haczyk?

Prof. Adam Mariański: Niedawno ukazał się wywiad ze mną, gdzie podtytuł był taki: Szok. Profesor Mariański chwali, a nie krytykuje przepisy, no bo w ostatnich latach raczej mieliśmy do czynienia z sytuacją, gdzie trzeba było tylko krytykować.

Monika Błońska: Jesteś współautorem tych przepisów.

Prof. Adam Mariański: Współautorem, ale to jednak parlament przyjmuje i można to popsuć nawet na tym etapie. Nam się udało wiele rzeczy poprawić. Nie wszystkie. Tu mogę powiedzieć, że jestem w 95 procentach zadowolony. Więc trzeba też uważać, żeby tam pewnych kwestii nie pominąć i nie zrobić błędów. Ale można powiedzieć, że to jest pierwsza ustawa od lat, która jest nadzieją dla wielu polskich przedsiębiorców, o ile mają tego świadomość, bo to jest problem, że większość z nich nie ma tej świadomości.

Znam bardzo duże przedsiębiorstwa, gdzie założyciel nestor chodzi i mówi, że jest ekspertem od sukcesji, bo on przekazał dzieciom udziały w swojej firmie i one zarządzają tą firmą. Ja mówię: niech pan tego nie robi, to nie jest żadna sukcesja, to jest po prostu przekazanie władzy i majątku. I te dzieci się pokłócą. Niestety, nawet w ostatnim czasie widziałem już symptomy tego, co się zaczyna dziać. Myślę, że to jest kwestia kilku lat, kiedy dojdzie do dużej wojny już na poziomie dzieci, czyli firmy, rodzeństwa, a w następnym pokoleniu tych problemów może być jeszcze więcej.

Kto powinien założyć fundacją rodzinną?

Monika Błońska: Jako doradca firm rodzinnych z 25-letnim doświadczeniem gdzie, w praktyce, widzisz największe zagrożenia? Gdzie ta sukcesja nie przechodzi? I jednocześnie, dla kogo jest ta fundacja? Bo to jest kluczowe pytanie: kto się powinien zainteresować fundacją rodzinną?

Prof. Adam Mariański: Fundacją powinien się zainteresować każdy założyciel firmy rodzinnej, która nie jest małą jednoosobową manufakturą. One są bardzo istotne, nie chcę nikomu mówić, że to jest zły biznes. Jeżeli ktoś ma zakład krawiecki, nawet dobry, sam szyje koszule w takim dobrym zakładzie, to wcale nie znaczy, że dziecko będzie chciało to przejąć. To jest indywidualna działalność. Jeżeli ktoś prowadzi większą działalność, czyli średnie przedsiębiorstwo, zatrudnia pracowników, ma zgromadzony dodatkowy majątek, to fundacja jest dla niego. Tylko ten cały proces trzeba zaplanować i przeprowadzić tak, żeby to mogło dalej funkcjonować. I tu jest istotna kwestia, o której jeszcze nie powiedzieliśmy. Otóż, większość polskich przedsiębiorców marzy, że tę firmy przejmą dzieci. Niestety, statystyka jest fatalna.

Monika Błońska: Zakładam, że jeszcze gorsza niż to zagraniczna.

Prof. Adam Mariański: Tak. Badania pokazują, że między 6% a 8% studentów, czyli dzieci, które studiują, zamierza przejąć firmę po swoich rodzicach. Potem ten współczynnik, jak pójdą gdzieś indziej i się okaże, że tam jest jeszcze gorzej, na przykład w jakiejś korporacji, trochę rośnie. Ale to jest jakieś 10%, może 11%. A reszta?

Monika Błońska: Czyli możemy powiedzieć, że 90% polskich firm rodzinnych jest zagrożonych tym, że nie będą miały sukcesora?

Prof. Adam Mariański: Tak. I dodatkowy problem polega na tym, że ci nestorzy nie rozmawiają z dziećmi, bo nie chcą się tego dowiedzieć. I mówią, że jakoś to będzie, jakoś to się uda, dzieci coś zrobią. Powiem więcej, razem nawet byliśmy na takich spotkaniach, gdzie założyciel, już w odpowiednim wieku – emerytalnym, tak to nazwijmy – ma na przykład dwójkę dzieci, ale one mieszkają w dwóch różnych państwach poza Polską, więc wiadomo, że nie przejmą zarządzania. Nie ma kadry wysokiego szczebla, ma tylko tych menedżerów średniego szczebla, jakichś tam kierowników budowy itd. Natomiast nie ma w ogóle idei, kto to przejmie w formie zarządzania i w zakresie własności. Dlatego że te dzieci z tych różnych państw nie będą w stanie nic skontrolować, jeżeli chodzi o aspekty właścicielskie, już nie mówiąc o tych aspektach zarządczych, menedżerskich. I on powinien natychmiast coś zrobić. W jego sytuacji właściwie są tylko dwa wyjścia: albo znaleźć zewnętrznych menedżerów (to jest długi proces), którym może zaufać, razem z nimi dalej budować tę firmę i ją przekazać, albo tak naprawdę sprzedać firmę. I za chwileczkę zobaczymy na polskim rynku wysyp ofert na sprzedaż firm rodzinnych. Właściwie to już to widać, ale moim zdaniem w najbliższych kilku latach będzie ich bardzo dużo w różnych branżach, ponieważ nie ma kto ich przejąć.

Monika Błońska: Spróbujmy trochę poteoretyzować. Mamy właściciela firmy rodzinnej. Załóżmy, że jest to jednoosobowa działalność gospodarcza. Dzieci są kompletnie niezainteresowane prowadzeniem takiej firmy, pan ma już, załóżmy 82 lata. On się czuje wciąż młody, no ale wiadomo, dowód twierdzi troszeczkę inaczej. Jakie są zagrożenia, jeżeli nic nie zrobi?

Prof. Adam Mariański: W przypadku jednoosobowej działalności mamy ten problem, że to jest najgorsza forma do sukcesji. Co prawda mamy taką ustawę od 2018 roku o zarządzie sukcesyjnym przedsiębiorstwa osoby fizycznej, ale jest to koło ratunkowe. Ono ma pomóc następcom, aby ta firma po śmierci właściciela nie popadła od razu w ruinę. Czyli chodzi o kontynuowanie praw do koncesji i kontynuowanie praw podatkowych, odliczanie podatku VAT, ten sam NIP itd. Ale ta firma, co do zasady, może funkcjonować w tej strukturze dwa lata. I później trzeba coś zrobić.

Nawet jeżeli mamy to koło ratunkowe, pojawia się pytanie: kto przez te dwa lata poprowadzi tę firmę, kiedy jej właściciel umrze. Czy dzieci? Czy znaleźliśmy osobę, która będzie tym menedżerem? Czy jest zaufana? Czy nie doprowadzi do jakichś czynów, defraudacji? Nie wiemy, jak to będzie wyglądało. Mieliśmy już wiele takich sytuacji likwidacji firm czy też upadłości, gdzie najlepiej na tym wychodził likwidator albo syndyk. Nie mówię, że tak jest w każdej sytuacji, ale takie były. W związku z powyższym, on tak naprawdę powinien tę firmę, jeżeli dzieci nie chcą jej przejąć, dzisiaj sprzedać albo zlikwidować, czyli wyprzedać składniki majątku i nie zostawiać im problemu. Bo to jest później problem, a nie coś „ekstra”, co dostajemy, majątek. Jest problem, co z tym zrobić, jak to kontynuować, gdzie biegać po jakichś urzędach, znaleźć doradców itd. Wiem o czym mówię, bo wielokrotnie takie osoby do nas trafiają i musimy im pomóc posprzątać.

Monika Błońska: Mówiłeś też o tym, że pieniądze ze sprzedaży takiej firmy mogą powodować problemy. Czy fundacja rozwiązuje ten problem środków, które np. zostają po sprzedaży takiej firmy?

Prof. Adam Mariański: Tak. I można je dalej pomnażać. Podam przykład, który może jest znany naszym odbiorcom, firmy Solaris. Właścicielka powiedziała wprost – ma następców, ale oni nie są odpowiedni czy gotowi do tego, aby przejąć firmę i ją rozwijać. Więc ją sprzedała. Ale te pieniądze powinny trafić do fundacji. Nie powinny być po prostu przekazane w spadku. Fundacja może je dalej pomnażać, generować kolejne dochody, także w następnych latach. I tak jak w tym przykładzie pana z Francji, mogą to być nawet olbrzymie środki do dyspozycji. Przy czym nie chodzi o to, żeby je wydać w jednym pokoleniu. A w normalnej sytuacji, kiedy przekażemy po prostu gotówkę w spadku, to najczęściej się kończy tak, że dzieci, a najpóźniej wnuki po prostu przejadają te pieniądze, czy nawet idąc dalej, prowadzą dość rozrywkowy tryb życia.

Monika Błońska: Żyją na koszt spadkodawcy.

Prof. Adam Mariański: Tak jest. I jest jeszcze jedna sytuacja, kiedy przy dużych pieniądzach żyją i pojawiają się nagle wokół nich takie osoby, co do których można mieć wątpliwości czy to jest miłość, czy to jest coś innego. My je nazywamy przyczłapki, czyli przychodzą po prostu, aby korzystać. Korzystają aż do momentu, kiedy nie skończą się pieniądze. Jak najwięcej wyciągnąć, jak najwięcej korzystać z życia. W fundacji jest to niemożliwe, bo możemy to w odpowiedni sposób ukształtować.

Monika Błońska: Zacząłeś też mówić o społeczności FirmyNaPokolenia.pl. Mógłbyś rozwinąć trochę ten temat? Czym ona jest? Dlaczego jest to temat, którym powinni się zainteresować właściciele firm rodzinnych? Co jest najbardziej interesującego w tym projekcie?

Prof. Adam Mariański: Jeżeli chodzi o same firmy rodzinne, prowadzę też działalność edukacyjną. Może nie od dwudziestu pięciu, ale na pewno od kilkunastu lat. Przeprowadziłem kilkaset seminariów i spotkań, poza indywidualnymi spotkaniami, i wiem mniej więcej, jak wygląda zaskoczenie osoby, która przychodzi i wychodzi z takiego spotkania. Wielokrotnie spotkałem się z taką sytuacją, kiedy prezes firmy mówił: Ja już sukcesję mam poukładaną, a na zakończenie spotkania zmieniał zdanie na: Okazało się, że nic nie mam zrobionego, muszę wszystko robić od nowa.

Monika Błońska: Ja pamiętam też inne historie, kiedy przychodziła rodzina i sukcesor twierdził, że sukcesja jest zrobiona, a po spotkaniu dzieci mówiły, że nie, nie jest.

Prof. Adam Mariański: A to też jest ciekawa rzecz. Badania pokazują, że istnieje bardzo duża różnica w wypowiedziach. Czyli wielu sukcesorów myśli, że już przejęło władzę i majątek. A właśnie nestorzy, założyciele mówią, że dopiero o tym myślą, planują albo będą realizować. To też jest ciekawe, jak to przebiega. To na pewno jedno z zagadnień, które jest omawiane w ramach tej społeczności. I dlatego pomyślałem, żeby stworzyć taką społeczność w momencie, kiedy wchodzi ustawa o fundacjach rodzinnych, bo wokół tego robi się teraz więcej szumu. A ta społeczność ma także zapobiegać temu, żeby nie kupować produktu. Nie kupujmy produktu, nie róbmy sukcesji biznesu, nie korzystajmy z jakichś szybkich, tanich rozwiązań, bo to nic nie da, do niczego nie prowadzi.

Społeczność to jest takie miejsce, gdzie nie tylko będziemy mieli nagrane (i podane w innej formie) materiały, na których możemy zobaczyć, jakie są problemy, ale to jest także forum dyskusyjne. W grupach, które tam będziemy tworzyć, porozmawiamy o różnych elementach: relacjach rodzinnych, w jaki sposób przekazać dzieciom majątek i władzę (albo tylko majątek), jak znaleźć menedżerów, jak sprzedać firmę. Bo to nie jest prosty proces. Nie wystarczy tylko znaleźć kogoś, kto to kupi, ale również trzeba wiedzieć, jak przygotować firmę do sprzedaży, jak przeprowadzić cały proces transakcyjny, a potem co zrobić z tymi pieniędzmi. Jak inwestować? W jaki sposób możemy wykorzystać fundacje, ewentualnie inne instrumenty? Dlaczego prawo spadkowe to problem, a nie rozwiązanie? Czyli poza materiałem, który każdy może w dowolnym czasie sobie jeszcze raz odsłuchać, obejrzeć, popatrzeć, zastanowić się, mamy forum społeczności, która między sobą dyskutuje.

Dlatego do tej społeczności mogą aplikować właściciele firm rodzinnych, zarówno nestorzy, jak i sukcesorzy. Bo czasami jest tak (właściwie to często jest tak), że to nestor jest tym „hamulcowym”, a sukcesor naciska. Najlepiej by było, gdyby sukcesor zaprosił swojego ojca czy matkę do tego, aby razem ten kurs przejść, uczestniczyć w społeczności, posłuchać o tych problemach, żeby była większa świadomość. Ja mam serdecznego kolegę z dużym majątkiem, wielką firmą, który mówi: dzieci jakoś to zrobią, jakoś to będzie. Uważam, że on powinien to obejrzeć. Tylko że on wypiera te problemy, bo mu się nie chce, bo proces jest skomplikowany. On woli nic nie robić. Jak zresztą większość właścicieli firm rodzinnych. Dane pokazują, że około 90% właścicieli firm rodzinnych nie robi nic.

Monika Błońska: I skazuje firmę i swój majątek na porażkę.

Prof. Adam Mariański: I w następnym pokoleniu, tam gdzie już doszło do tej sukcesji widzimy, że na początku jakoś to czasami funkcjonuje, to zależy od rodzaju biznesu, ale po kilku latach zaczynają się problemy, a potem jest coraz gorzej. Natomiast pamiętajmy, że mamy potem następne pokolenie, czyli wnuków. I wtedy to już jest firma kuzynów, gdzie nie ma tak bliskich więzi, nie ma takiej relacji, i tam dopiero zaczynają się konflikty, tam dopiero jest problem. Więc, jeśli my tak po prostu tę firmę przekażemy, to pytanie jest tylko jedno: w pokoleniu dzieci czy wnuków ta firma upadnie?

Monika Błońska: Czyli rozumiem, że społeczność FirmyNaPokolenia.pl to taka skarbnica wiedzy Twojego, ponad 20-letniego doświadczenia, innych ekspertów, ale też doświadczeń życiowych i biznesowych osób tworzących tę społeczność. I tak naprawdę każdy, kto ma firmę rodzinną i dla kogo temat przyszłości tej firmy i swojej własnej, jest ważny, powinien się zainteresować społecznością i do niej aplikować.

Prof. Adam Mariański: Dokładnie. Ja mam dość duże doświadczenie w pracy z firmami rodzinnymi i różnymi sytuacjami, ale na pewno nie widziałem jeszcze wszystkiego. W co którymś projekcie coś mnie zaskakuje, bo okazuje się, że są sytuacje, o których nie sądziłem, że mogą wystąpić. Niekoniecznie mówię tu o sytuacjach z serialu „Sukcesja”, chociaż podobne też widziałem w polskich procesach, w firmach rodzinnych.

I teraz, im więcej będziemy mieć tych osób, w naszej społeczności, tym większe doświadczenie wspólnie sobie damy, aby mieć świadomość problemów, które mogą wystąpić, bo nie w każdej rodzinie pojawią się wszystkie. Dlatego tak istotne jest to, że do społeczności mogą aplikować tylko osoby, które chcą rozwijać biznes rodzinny lub go przekazać, tak jak nestorzy, aby czuć te wartości. Bo osoba w tej społeczności np. z korporacji, nie zrozumie naszych dyskusji. To trzeba najpierw, tak jak ja, prowadzić firmę rodzinną, nie tylko prawniczą, także w innych branżach, bo też tam działamy, i czuć te wartości, żeby w ogóle móc dyskutować. Jeżeli ktoś całe życie pracuje w korporacji, będzie mu bardzo trudno zrozumieć, o czym my rozmawiamy. Najpierw musiałby zrozumieć, czym jest firma rodzinna. To zdaje się Ty powiedziałaś, że to ani firma, ani rodzina. Więc tak naprawdę trzeba wiedzieć, gdzie są te granice, gdzie są te relacje, na czym polega intuicyjne zarządzanie, dlaczego nie ma zarządzania strategicznego, dlaczego nie ma profesjonalizacji w zakresie podejmowania decyzji itd. Jak ktoś nie pracował w firmie rodzinnej, nigdy tego nie zrozumie.

Dlaczego zakładać fundację rodzinną w Polsce, a nie zagranicą?

Monika Błońska: To prawda. Odejdźmy teraz może od tematów tutaj w Polsce, a przejdźmy na rynek zagraniczny. Wielu naszych klientów w oczekiwaniu na polską fundację rodzinną, założyło zagraniczne fundacje rodzinne. Co z nimi?

Prof. Adam Mariański: No i tutaj mamy pewien problem. To znaczy problemu nie mamy, jeżeli chcą zostać zagranicą, bo niektórzy chcą. Mało tego, niektórzy także dzisiaj chcą zakładać fundacje zagraniczne, bo są to przedsiębiorstwa międzynarodowe, bo ich dzieci mieszkają w różnych państwach itd. I mogą. Chciałem tu tylko podkreślić, o czym także mówimy w ramach naszej społeczności, że zmiany przepisów dotyczące na przykład tzw. exit taxu, czyli podatku od emigracji, nie blokują założenia fundacji zagranicznej. Mówię to dlatego, że na rynku wielu doradców opowiadało, że to już koniec zakładania fundacji zagranicznych, bo nie doczytali przepisów. Można je zakładać. Ale jeżeli ktoś chciałby wrócić do Polski, jest to możliwe. Ba! Będzie też neutralne podatkowo, ale nie będzie neutralne podatkowo dla wypłaty świadczeń dla beneficjentów. Natomiast, jeżeli przeniesiemy środki np. pieniężne z fundacji zagranicznej do Polski, to opodatkowanie do najbliższego beneficjenta, czyli np. fundatora lub jego dziecka, będzie podwójnie opodatkowane. Jeżeli wnosimy sami te środki do polskiej fundacji i dostaje je fundator z fundacji albo dziecko, to jest jednokrotnie opodatkowane 15-procentowym CIT-em.

Czyli przykładowo, jeżeli ja wniosę udziały w spółce, która prowadzi działalność, ta spółka otrzyma dywidendę, jest to zwolnione z opodatkowania. Co do zasady nie powinniśmy tak od razu wypłacać środków z fundacji, bo jak powiedzieliśmy na wstępie, fundacja jest po to, aby pomnażać majątek, a nie brać na konsumpcję. Ale powiedzmy, że część musimy wypłacić, żeby mieć na wakacje czy na inne wydatki prywatne. W takiej sytuacji, jeżeli wypłacamy fundatorowi, czyli mnie, albo wypłacamy następcom, czyli dzieciom, jest 15% CIT-u, który płaci, czyli podatku dochodowego od osób prawnych, który płaci fundacja. I koniec. Jeżeli to jest osoba trzecia, niezaliczana do najbliższej rodziny, czyli np. teść, teściowa, zięć, synowa – tu musimy pamiętać, że to nie jest najbliższa rodzina w rozumieniu przepisów podatkowych, co do innego rozumienia nie będę się wypowiadał, ale może też tak jest – to w takiej sytuacji już płacimy drugi raz 15%. I tak samo jest w przypadku, kiedy przeniesiemy środki z fundacji zagranicznej do Polski i z tych środków wypłacimy do beneficjenta. Będzie podwójne opodatkowanie.

Monika Błońska: Czyli tak naprawdę nie opłaca się tych środków wypłacać z fundacji polskiej, pod kątem podatkowym?

Prof. Adam Mariański: Tak. To jest na dłuższą opowieść. O tym także będziemy rozmawiać w ramach naszej społeczności. Na przykład wykorzystanie alternatywnej spółki inwestycyjnej, której właścicielem będzie fundacja, czy innych tego typu rozwiązań. Ale co do zasady, jeżeli wniesiemy środki pieniężne, nieruchomości czy ruchomości, czy udziały, to one są potem wnoszone, żeby w dalszym ciągu pracowały w fundacji. Czyli nawet, jeżeli wniesiemy 100% udziałów w naszej firmie, i tych 100% sprzedamy podmiotowi, który po prostu kupi naszą firmę, to nie zapłacimy podatku dochodowego. Chyba, że wypłacimy, to wtedy jest 15%, ale co do zasady, nie zapłacimy tego podatku i możemy ten majątek pomnażać. Czyli zainwestować w nową działalność, w nową branżę, udzielać pożyczek naszym spółkom, do nas należącym. Czyli fundacja staje się takim holdingiem, spółką holdingową.

Monika Błońska: Holding i fundusz inwestycyjny w jednym.

Prof. Adam Mariański: Wszystko. I cele rodzinne. Dlatego mówię, że jestem w 95 procentach zadowolony, bo mamy problem z fundacjami zagranicznymi, mamy problem z estońskim CIT-em, ale nie mamy, jeżeli chodzi o te inne obszary, o których dzisiaj mówimy. Mamy takie połączenie różnych celów tej fundacji: cel rodzinny, cel inwestycyjny, optymalny podatkowo i możemy zrealizować to wszystko razem, w jednym miejscu. Nie musimy tworzyć piętnastu struktur, czyli: jakiś fundusz inwestycyjny zamknięty, jakaś fundacja zagraniczna, jakiś trust. To wszystko kosztuje. W Polsce założenie jednego podmiotu fundacji nie jest i nie będzie tak drogie, jak założenie fundacji w Lichtensteinie. Ale oczywiście wcześniej musieliśmy to robić. Tu mi się akurat przypomniała sytuacja, gdy zakładaliśmy fundację na największą kolekcję dzieł sztuki w Polsce, w Lichtensteinie, bo nie było w Polsce, której celem jest to, aby dzieci nie sprzedały tej kolekcji.

Monika Błońska: Czyli to jest właśnie ten cel ochronny majątku rodzinnego.

Prof. Adam Mariański: Tak, ale także jest to cel, aby cały czas było to dzieło tego założyciela. Żeby za 20, 30, 40 lat, jak on już nie będzie żył, ludzie pamiętali: on założył to muzeum, on zbudował tę kolekcję. To jest ten pomnik, to jest to dzieło. Bo fakt, że prowadził biznes w takiej lub innej branży – kto to będzie pamiętał? A on zbudował coś takiego. I wiele osób, przychodząc, zwiedzając np. kolekcję czy przychodząc na wystawę, będzie mogło poznać założyciela, fundatora tego muzeum i tej kolekcji.

Monika Błońska: Tutaj przechodzimy do kolejnej istotnej kwestii, że fundacja jest nie tylko dla biznesu, ale też jest dla majątków rodzinnych. Czyli, jeżeli ktoś ma zgromadzone czy to dzieła sztuki, czy jakieś nieruchomości, to rozumiem, że też może wykorzystać fundację do tego, żeby zrobić taką rodzinną skarbonkę majątku, który ma prywatnie?

Prof. Adam Mariański: Dokładnie tak. Nie musi mieć firmy.

Monika Błońska: I wtedy może korzystać z tego majątku? Załóżmy, że ktoś ma nieruchomości w Polsce i za granicą, włoży je do fundacji. Co wtedy?

Prof. Adam Mariański: Fundacje na świecie gromadzą również majątek prywatny. Podam przykład Fundacji Rockefellerów, ale nie tej charytatywnej, ta też ma duży majątek, tylko tej prywatnej, której wartość jest nieznana, bo to są tysiące inwestycji. Ta fundacja ma również domy prywatne, z których korzystają członkowie rodziny, czyli beneficjenci. Oczywiście takich majątków jeszcze w Polsce nie mamy, ale właśnie dzięki fundacjom za 100 lat dobrze by było, gdyby takie powstały, chociaż w części. No bo w przypadku Fundacji Rockefellerów mówimy o setkach miliardów dolarów, więc tu mówmy chociaż o setkach milionów złotych, to też już będzie duży majątek.

Ale, przechodząc na niższy poziom, jeżeli mamy środki i kupimy apartament w Hiszpanii i z niego korzystamy, załóżmy raz w roku, to wartość czynszu, który byśmy musieli zapłacić za korzystanie, na przykład 2000 euro za tydzień, jest obliczana jako nieodpłatne świadczenie z fundacji na rzecz beneficjenta i od tego fundacja płaci 15%, czyli w tym przypadku 300 euro, oczywiście w złotówkach, za to korzystanie. Czyli możemy kupować majątek prywatny, czy to będą apartamenty mieszkalne, użytkowe – w przypadku tych mieszkalnych to też jest ważne, bo rozmawiamy w roku, w którym nie można już amortyzować lokali mieszkalnych.

Monika Błońska: I być może coraz trudniejsze będzie kupowanie ich dużej liczby.

Prof. Adam Mariański: Dokładnie. A fundacja nie będzie objęta najprawdopodobniej zwiększonym podatkiem. Ale również fundacja nie musi amortyzować lokali mieszkalnych, bo od dochodu z wynajmu jest zwolniona z opodatkowania. Więc co to ma za znaczenie czy amortyzuje, czy nie? A teraz wszyscy kupują lokale użytkowe, żeby móc je amortyzować, no ale to jest VAT 23% itd. A tu możemy kupić na nasze potrzeby. Czyli ja mogę mieć taki apartament nad morzem, w górach, w Hiszpanii, gdzieś tam. Korzystając z każdego z nich tydzień w roku, będzie trzeba obliczyć tę wartość i zapłacić podatek. Fundacja go zapłaci, nie my. Więc to też jest dobre rozwiązanie. Jednocześnie, po śmierci, nie będzie to dzielone między spadkobierców, czyli np. jeśli mam troje dzieci, każdy dostałby jedną trzecią udziałów, to mogliby się pokłócić, byłby proces sądowy, kto chce który apartament. Nie. To wszystko jest fundacji. Każde z nich ma prawo, ale nie na wyłączność. Czyli regulujemy również to, na jakich zasadach korzystamy z majątku prywatnego. Ale mogą być to inwestycje w nieruchomości jako inwestycje, czyli kupujemy nieruchomość, ona sobie pracuje, wynajmujemy ją, a po kilku latach sprzedajemy i kupujemy następną.

Nie możemy prowadzić działalności deweloperskiej w fundacji, bo to już jest działalność handlowa, ale możemy na pewno zrobić tak, żeby założyć odpowiednią spółkę, wspólne przedsięwzięcie. Generalnie możemy to wykorzystać i tak naprawdę kupować wszystko.

Monika Błońska: Jak się Ciebie słucha, to możliwości są w zasadzie nieograniczone, jedyne co nas ogranicza to wyobraźnia i inne przepisy prawne, w tym właśnie klauzula unikania opodatkowania.

Prof. Adam Mariański: Niektórzy nawet mówią, że to niemożliwe, że takie przepisy powstały, że one funkcjonują. Jak to jest w ogóle możliwe, że coś takiego ma miejsce?

Monika Błońska: Rozumiem, że Ty również będziesz zakładał fundację.

Prof. Adam Mariański: Oczywiście. Mam nadzieję, że jedną z pierwszych.

Monika Błońska: Myślę, że to jest najlepsza rekomendacja, że taka fundacja powstanie. A jak myślisz, będzie się to cieszyło dużym powodzeniem? Jak to widzisz w przyszłości?

Prof. Adam Mariański: W ocenie wielu osób przewidywania pokazywały kilkuset fundacji w perspektywie dwóch, trzech lat. Ale obawiam się, że będzie ich więcej, bo już widać na rynku doradców, którzy sprzedają to jako produkt optymalizacyjny, czasami ucieczki przed wierzycielami, co nie jest oczywiście proste, ale też można to wykorzystać (zwłaszcza przed przyszłymi wierzycielami). I to jest problem. Więc wydaje mi się, że będzie ich więcej, może nawet kilka tysięcy w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat.

Ale prawdziwych fundacji rodzinnych będzie nie więcej niż kilkaset. Bo większość przedsiębiorców nie zdaje sobie sprawy z tego procesu, jak go przeprowadzić i przygotować. Jest też za mało osób, które potrafią w tym doradzać, bo tak naprawdę osób, które zajmują się budową firm na pokolenia w Polsce, ja znam to grono, jest kilkanaście. Kilkanaście osób w Polsce, które są w stanie ten proces przeprowadzić prawidłowo. Reszta coś wie, tak jak testamenty, albo sprzedaje produkty, tak jak sprzedawało kiedyś fundusze inwestycyjne. Teraz będą fundacje. Już są ogłoszenia, już są szkolenia, jak to będzie fajnie, korzystając z fundacji. My tego nie robimy, i nie będziemy nigdy robić, dlatego że to jest zaprzeczenie idei fundacji rodzinnej i jest bardzo niebezpieczne.

Monika Błońska: Takie instrumentalne potraktowanie fundacji rodzinnej może stanowić bardzo duże ryzyko dla takiej osoby.

Prof. Adam Mariański: Ależ oczywiście! Za kilka lat przyjdzie Krajowa Administracja Skarbowa i powie: ta fundacja została założona wyłącznie w celu unikania opodatkowania. Wtedy stosuje taką klauzulę i płacimy wszystkie podatki, kary itd. W związku z tym, zwracałbym na to uwagę. Rzeczywisty proces musimy mieć dobrze zaplanowany, najlepiej mieć pod to odpowiednie opracowanie, czyli konstytucję rodzinną, aby wykazać, że naszym celem jest zbudowanie fundacji rodzinnej. Nawet jeżeli dzisiaj zakładamy prostą fundację, z prostym statutem, ale jednocześnie pracujemy nad tym, bo mamy sytuację, gdy ktoś np. jest chory i chce to szybko założyć, można to zrobić. Ale jeżeli chcemy to zrobić dobrze, to później zaczynamy pracę nad konstytucją i zapisami, które przenosimy do statutu. Dopiero wtedy mamy to, co powinniśmy mieć

Monika Błońska: Brzmi to dobrze, ale diabeł tkwi w szczegółach. One są na tyle istotne, że mogą być bardzo ryzykowne.

Czym jest społeczność „Firmy na Pokolenia”?

Prof. Adam Mariański: Szczegóły będziemy omawiać w ramach naszej społeczności FirmyNaPokolenia.pl. Ponieważ to nie jest projekt jednorazowy, że ktoś coś obejrzy, zobaczy i wow, wszystko wie. Będzie miał dostęp do tych materiałów przez dłuższy czas – rok, dwa, to zależy od tego projektu, jak szybko się do niego zaangażuje.

Monika Błońska: Czyli można powiedzieć, że to też platforma edukacyjna.

Prof. Adam Mariański: To jest platforma edukacyjna. Ponieważ, generalnie rzecz biorąc, jestem przeciwnikiem szkoleń, kursów, w tym normalnym rozumieniu. Chciałbym nie tylko przeprowadzić jakiś wykład czy jakieś szkolenie, ale rozmawiać o tych zagadnieniach. Nie tylko dotyczących sukcesji, ale tak w ogóle, które będą bardziej zrozumiałe i możliwe do zastosowania w wielu różnych sytuacjach. Bo o ile można przeprowadzić szkolenie: Zmiany w CIT 2023, to nie można przeprowadzić szkolenia: Sukcesja biznesu. Nie ma takiej możliwości.

Natomiast można zbudować społeczność, gdzie mamy podstawę w dostarczanych materiałach, a resztę uzupełniamy poprzez spotkania i wymianę doświadczeń. Społeczność, która pisze do siebie, odpowiada między sobą (nie tylko ze mną) na pewne pytania. To jest na tyle mała i zamknięta społeczność, czyli na zewnątrz tego nie widać, nikt tego nie przeczyta, aby dyskutować bardziej otwarcie o problemach. I to też jest fajnie, jeśli do takiej społeczności będzie należeć brat i siostra, którzy się nie mogą porozumieć, ojciec i dzieci, ponieważ będą uczestniczyć w tym procesie razem i mają szansę, wspólnie zrozumieją, że jeżeli razem tego nie zrobią, to będzie katastrofa dla wszystkich. Najmniejsza dla nestora. Bo on, jak to mówi, kiedy umrze – to go już nie dotyczy, ale tak naprawdę robi krzywdę swojej rodzinie, jeżeli tego problemu nie podejmie. Więc to jest też dobre miejsce, żeby przyjść razem.

Monika Błońska: I też, żeby posłuchać doświadczeń innych osób. Być może, patrząc w lustro się tego nie widzi, a patrząc przez okno już się zobaczy, że jednak nie wszystko wygląda tak dobrze, jakby się wydawało.

Prof. Adam Mariański: Dokładnie. Więc takie szkolenie albo krótki kurs, jak założyć fundację, jakie ona ma elementy prawne itd., też oczywiście będziemy robić. Ale to jest tylko wycinek. Nawet do takiego krótkiego kursu zrobimy wprowadzenie: po co w ogóle jest potrzebna fundacja? Dla niektórych może to być zaskoczenie, bo niektórzy tylko sprzedają, a tu chodzi o inne podejście. I pamiętajmy też, że sprzedają zwłaszcza korporacje. Duże, międzynarodowe. To nie jest produkt, który powinno się kupować. To jest rozwiązanie, a nie produkt. To wymaga dłuższego zastanowienia i rozmowy. I idealną podstawą dla tej rozmowy będzie udział w społeczności, bo po tym udziale uczestnicy (najlepiej, jak to są nestorzy i sukcesorzy razem, albo rodzeństwo czy inne układy rodzinne) będą wiedzieli, o czym w ogóle rozmawiać.

Monika Błońska: Bo nikt tak nie zrozumie innej firmy rodzinnej, jak firma rodzinna.

Prof. Adam Mariański: Będzie wiedziała, dlaczego to jest firma, i rodzina. Dlaczego rodzina albo firma. Dlaczego ojciec powinien inaczej zachowywać się w firmie, inaczej w domu. A najczęściej się nie zachowuje. Ale tego nie zrozumie ktoś, kto nie ma do czynienia z tymi emocjami, z tym sposobem pracy, zarządzania, relacji, również tych relacji zewnętrznych, ponieważ wielokrotnie kontrahenci firmy rodzinnej są jej kontrahentami od lat, nie mają żadnej umowy. Tak się pracuje. I nawet mówi się, że załatwia się wszystko na telefon, bo ten kontrahent jest obecny praktycznie tyle samo lat co ta firma, która istnieje. Albo u kontrahenta jest już następca, ktoś przejął tę firmę, dziecko, i współpracuje na takich samych zasadach.

Monika Błońska: Przyszło mi na myśl, że w czasach w których żyjemy, czyli dość niepewnych, bo trochę od kryzysu do kryzysu, teraz jeszcze mamy wojnę, ta fundacja rodzinna jest też takim zabezpieczeniem na niestabilne czasy. Przykład nawet tego pana, którego dziadek założył fundację w czasie wojny, pokazuje że to też jest bardzo dobre narzędzie i rozwiązanie, kiedy nie wiemy, co nas czeka w przyszłości.

Prof. Adam Mariański: Czasami dzisiaj szukamy, kto jest spadkobiercą, żeby ustalić stan prawny nieruchomości. Ale jeżeli fundacja jest właścicielem nieruchomości, to my nie szukamy kto jest spadkobiercą. Może być tylko problem z ustaleniem beneficjenta. Ale, na przykład dla odbycia zgromadzenia beneficjentów wystarczy jeden beneficjent. Chyba że w statucie postanowimy inaczej. I to będzie ważne. Czyli on może wyrazić zgodę np. na zbycie tej nieruchomości. Dzisiaj, po tym okresie II wojny, wyjazdów emigracyjnych, mamy sporo nieruchomości, w przypadku których szukamy następców gdzieś w Australii, Stanach Zjednoczonych, żeby w ogóle uregulować stan prawny. Albo musimy doprowadzić do zasiedzenia, co trwa w złej wierze, 30 lat. Musimy na to czekać. W przypadku fundacji rodzinnej nie ma tego problemu, tu jest wszystko w jednym podmiocie, bo to jest odrębna osoba prawna.

Monika Błońska: Czyli to też może być dodatkowy cel fundacji. Takie zabezpieczenie na jakieś czasy zawirowań, kryzysów gospodarczych.

Sukcesja nagła. Jak się na nią przygotować?

Prof. Adam Mariański: Zabezpiecza także sukcesję nagłą, gdy ktoś nagle zginie, w różnych sytuacjach zdrowotnych albo wypadkach, które się zdarzają.

Monika Błońska: No właśnie, bo mówimy trochę o tej fundacji w perspektywie osób starszych, ale tak naprawdę o fundacji powinien pomyśleć każdy właściciel firmy rodzinnej, niezależnie w jakim jest wieku.

Prof. Adam Mariański: Właściciele często mówią: Ja mam czas, bo mam dopiero 40 lat, a potem się okazuje, że wydarza się wypadek. Niestety, wielokrotnie miałem do czynienia z takimi sytuacjami. To są różne sytuacje np. wypadek lotniczy, ktoś po prostu latał swoim samolotem i spadł, helikopterem, wypadki samochodowe, nie mówiąc już o zdrowotnych, które mogą się pojawić czy to w pandemii, czy z innych przyczyn, bo tego nigdy nie wiemy. I potem jest dramat, bo ta osoba wie wszystko, u niej jest majątek, władza, nikt nie jest przygotowany do przejęcia ani jednego, ani drugiego. Czyli tak naprawdę fundacja jest również zabezpieczeniem dla sukcesji nagłej. Przynajmniej tym pierwszym zabezpieczeniem, bo oczywiście potrzebujemy następców, przejęcia biznesu itd.

Monika Błońska: Czyli nie ma na co czekać, jeżeli ktoś nawet ma 34 lata i firmę, to już powinien o tym myśleć.

Prof. Adam Mariański: Jeżeli właścicielowi firmy rodzą się dzieci, to już powinien planować sukcesję. Mamy zresztą takich klientów, którzy założyli fundacje zagraniczne, mając kilkuletnie dzieci i planując, jak to będzie, przewidując, co by się stało, gdyby jemu czy jej coś się stało.

Monika Błońska: Przezorny zawsze zabezpieczony, więc miejmy nadzieję, że tak rzeczywiście będzie. Bardzo się cieszę, że wchodzą dobre zmiany. W końcu możemy powiedzieć, że zmiany są takie, na jakie czekaliśmy. Jak sobie wyobrażasz najbliższą przyszłość, oprócz tego, że będzie dużo pracy?

Prof. Adam Mariański: Oczywiście jest dla mnie dużo interesującej pracy nie tylko z punktu widzenia prowadzenia biznesu w tym obszarze, ale także nowych wyzwań. Każde spotkanie z nową rodziną to nowe, ciekawe okoliczności, nowe wyzwania, nowe historie, nowe rozwiązania, które trzeba wprowadzić. A ponieważ nie lubię czegoś, co jest takie samo, powtarzalne itd. to dla mnie jest to bardzo interesujące i już się cieszę, że będę miał okazję nie tylko do ciekawych wyzwań, ale także rezultatów. Bo, jeżeli widzę rezultat, osiągamy wspólnie z rodziną sukces, to tym bardziej się cieszę. Nie z punktu widzenia biznesowego, tylko dlatego, że komuś udało się pomóc rozwiązać problem albo zapobiegać problemom, które będą.

Monika Błońska: Jesteś znany z tego, że lubisz sporty ekstremalne. Przed Tobą kolejna wyprawa. Czy uważasz, że będziesz czuł się bezpieczniej, mając z tyłu głowy, że masz fundację i to jest zabezpieczone?

Prof. Adam Mariański: Zdecydowanie tak. Ja mam troje dzieci, więc prosta sukcesja, proste dziedziczenie jest problemem. Testament może chwilowo rozwiązać pewne rzeczy, ale nie całościowo. Tym bardziej, że dwójka dzieci jest jeszcze małoletnia. Więc to też jest istotne, abyśmy o tym pamiętali, że nawet jeżeli mamy testament, który daje jakieś chwilowe zabezpieczenie co do majątku prywatnego, nie firmowego, to jednak fundacja jest tym, o wiele dalej posuniętym rozwiązaniem. Nie jest skomplikowana, jeżeli jest dobrze ułożona, ale daje o wiele większe możliwości planowania i później realizowania tych celów, które zostały założone. Nawet w sytuacji nagłej.

Oczywiście nigdy nie wiadomo, co się wydarzy w życiu. To nie muszą być sporty ekstremalne, bo czasami wystarczy iść przez przejście dla pieszych i jest problem. Więc każdy powinien być przygotowany na wariant B. Ten wariant B dotyczy sukcesji nagłej, dotyczy tego, że dzieci nie chcą przejąć firmy, nie komunikują się między sobą, bo są np. dziećmi z różnych związków partnerskich czy małżeńskich, czyli rodziny patchworkowej. Tam są różne relacje. Musimy przewidywać różne scenariusze. Jeżeli tego nie robimy, to znaczy, że mówimy: w moim przypadku będzie inaczej niż zwykle. Zakładamy, że u nas jest jakoś szczęśliwiej, lepiej, uda nam się, do tej pory udawało itd. Być może. To się może zdarzyć. Ale załóżmy sytuację, gdy się nie zdarzy.

Monika Błońska: Tak, ten test, o którym mówimy, to jest tzw. „błąd sapera”.

Prof. Adam Mariański: Tak. W tych procesach można się pomylić tylko raz. I jest jeszcze drugi test, „test autobusowy”, czyli sprawdźcie, co by się stało, gdyby właściciel firmy wpadł pod autobus. Co by się stało z majątkiem i z firmą. Sprawdźcie. Nie ma go, jest niedostępny. Czy to zginął, czy jest w śpiączce przez pół roku. Zobaczcie, co się dzieje w firmie. Czy w ogóle coś jest w stanie funkcjonować bez niego? Ja sam takie testy robię.

Monika Błońska: Teoretyczne, rozumiem.

Prof. Adam Mariański: Teoretyczne. Nie dokładnie takie, ale udaję się na kilkutygodniową wyprawę wysokogórską, gdzie nawet nie mam możliwości kontaktu, bo po prostu w tych górach nie ma już zasięgu internetowego, jest tylko telefon satelitarny. No, a przecież nie będę prowadził bieżących spraw z telefonu satelitarnego. Sprawdzam, czy organizacja jest w stanie funkcjonować w takiej perspektywie czasu. Oczywiście to nie jest to samo, o czym mówimy, ale to już jest pewien wzorzec.

Jeżeli właściciel firmy rodzinnej nie może wyjechać na wakacje, bo bez niego wszystko się wali po trzech dniach, to sukcesja, czyli nagła śmierć czy śpiączka, to jest tragedia. To znaczy, że ta firma nie przetrwa i to też powinno dać tym osobom do myślenia. Słyszę często: Ja nie mogę jechać na urlop, bo ja muszę to, muszę tamto. Kolega ze mną nie jedzie na wyprawę, bo on musi to, musi tamto. Ja mówię: No stary, no ale przecież to kiedyś trzeba będzie zrobić. On na to: No nie, no nie dadzą sobie rady. Czyli, mimo że ma wielkie biznesy, ma to nieułożone, kompletnie nieułożone. No więc w sytuacji, gdyby wystąpiła – mam nadzieję, że nie – sukcesja nagła, wszyscy w rodzinie i w firmach mają problem.

Monika Błońska: Kiedy możemy się spodziewać, że przepisy wejdą w życie? I kiedy zacząć myśleć o założeniu fundacji rodzinnej, rozpocząć działania? Powiedzmy to konkretnie.

Prof. Adam Mariański: Samo zakładanie, czyli pójście do notariusza, aby przyjąć statut i złożyć wniosek o rejestrację, to jest najpóźniej maj 2023 roku. Ale, żeby się przygotować do tego procesu, żeby przygotować biznes, rodzinę, majątek, najlepiej zrobić konstytucję rodzinną. Jeśli ktoś jej nie ma, to trzeba zacząć natychmiast. Nie za dwa dni, nie za trzy, tylko natychmiast. Jeżeli ktoś oczywiście mówi: A to ja w przyszłym roku, za dwa lata. OK, można później, ale znowu, nie jest to zgodne z tym, co powiedziałem. Nie wolno czekać. Trzeba ten proces realizować jak najszybciej.

I tu jeszcze jedna uwaga. W niektórych rodzinach ten proces rozpocząłem np. sześć lat temu. Do dzisiaj się nie dogadali, nie mamy konstytucji rodzinnej. Mało tego, wyszły takie sytuacje, że rodzice kazali dzieciom oddać udziały. Są teraz u rodziców. Za chwileczkę założą fundację, ale dalej nie ma wspólnego porozumienia np. między rodzeństwem. W związku z tym, jeżeli ktoś liczy, że konstytucję rodzinną, ład przygotuje w tydzień czy dwa – nie. W tydzień, dwa to się nie uda, nie ma takiej możliwości. Może w dwa miesiące, w jakiejś rodzinie. Ale tak naprawdę to jest proces, który wymaga omówienia wszystkich pytań i problemów. I często jest tak, że kiedy zadajemy te pytania, to się okazuje: Ale, jak to? My o tym nie rozmawialiśmy, my tego nie przewidywaliśmy albo to jest niepotrzebne. Potem pokazujemy przykłady, sytuacje, co to znaczy, co się stanie, kiedy tego nie będzie i nagle jest zmiana na: A nie, to musimy to przedyskutować. I w tym momencie zaczyna się większy proces. Później trzeba go przemyśleć w rodzinie, jeszcze raz się spotkać.

Mamy takie projekty, w których rodzina się spotykała z nami i sama, z kilkadziesiąt razy, a jeszcze nie ma efektu. Nie chcę straszyć, ale chcę powiedzieć, że ta statystyka, że 90% firm nic nie robi, wynika z tego, że łatwiej jest nic nie robić, niż przeprowadzić ten proces. Ba, połowa właścicieli firm rodzinnych na świecie wolałaby sprzedać biznes, niż przygotować rodzinę i firmę do sukcesji.

Monika Błońska: Ale, jak sam mówiłeś, sprzedaż biznesu nie rozwiązuje do końca problemów, bo zostaje ten majątek, z którym potem też trzeba coś zrobić i go podzielić. Więc tak naprawdę problem rodzi problem. Czyli to nie do końca jest dobre rozwiązanie i na pewno czas gra na naszą niekorzyść – już teraz trzeba się do tego przygotować i zacząć pracować nad tematem fundacji rodzinnej.

Prof. Adam Mariański: Tak, dokładnie tak.

Monika Błońska: Myślę, że moglibyśmy jeszcze długo rozmawiać, bo temat jest niezwykle ciekawy. Cieszę się, że możemy mówić o dobrych przepisach, bo przez ostatnich kilka lat, to się nie zdarzało.

Prof. Adam Mariański: No tak. I wyobraźmy sobie, po tej krótkiej rozmowie, choć niektórym może się wydawać, że była długa, co się zadzieje w ramach naszej społeczności, kiedy będziemy o tych tematach rozmawiać i dyskutować.

Monika Błońska: Już widzimy po spotkaniach z klientami, że u każdego trochę inne rozwiązania wchodzą w grę. To też jest niesamowite, jak bardzo elastyczne jest to narzędzie. Natomiast, z drugiej strony, źle użyte może powodować bardzo poważne ryzyka.

Prof. Adam Mariański: Zawsze, kiedy użyjemy narzędzia nie do celu, do którego jest przeznaczone to wiadomo, jakie są tego efekty.

Monika Błońska: Bardzo Ci dziękuję.

Prof. Adam Mariański: Dziękuję również.

Zakończenie i podsumowanie

Podsumowując wszystko, o czym rozmawialiśmy w wideopodcaście – FirmyNaPokolenia.pl to społeczność oraz program edukacyjny, w którym kompleksowo podchodzimy do tematu sukcesji rozumianej jako transfery w wielu pokoleniach. W przeciwieństwie do innych materiałów czy stron na ten temat, to społeczność, która WSPÓLNIE spotyka się, dyskutuje, wspiera się i wymienia wiedzą. Miejsce dla założycieli i sukcesorów polskich firm rodzinnych.

Jeśli temat jest Ci bliski, zapraszamy. APLIKUJ do społeczności Firmy na Pokolenia!